Ignacy Domeyko to m.in. znany geolog i mineralog, inżynier górnictwa, badacz Ameryki Południowej, współtwórca szkolnictwa wyższego w Chile. W tym roku przypada 220. rocznica urodzin naszego wybitnego ziomka. Z tej okazji odwiedziliśmy mniej znane miejsca na szlaku domeykowskim.
Badacze biografii Domeyki wymieniają co najmniej 17 miejscowości na terenie współczesnej Białorusi tak czy inaczej związanych z życiem uczonego. Położone są głównie w obwodzie grodzieńskim. W niektórych Domeyko przebywał krótko, inne zaś często odwiedzał, a nawet mieszkał tam w młodości lub podczas podróży do Europy w latach 80. XIX wieku. W zeszłym roku pisaliśmy w „Magazynie Polskim” (05/2021) o najbardziej znanych miejscowościach na Białorusi związanych z wybitnym ziomkiem. Warto też przy pobycie w tamtych stronach poznać te mniej znane miejsca.
Jedziemy do Ozieran (rejon zdzięcielski na Grodzieńszczyźnie), gdzie w wieku XIX mieścił się jeden z należących do Domeyków, a dokładniej do jego stryja Józefa Domeyki, dworów. Znajduje się w oddali od większych dróg, przez co miłośnicy krajowych wycieczek rzadko tam docierają. Jedzie się tam przez Zdzięcioł i Dworzec. Koło tego ostatniego, po przejeździe kolejowym, skręca się przed drogowskazem w prawo i resztę podróży jedzie się drogą szutrową wiodącą przez las. Miejscowy krajobraz przecięty koleją bardzo przypomina ten, który zobaczył Ignacy Domeyko odwiedzając Ozierany w roku 1884, po długim okresie zmuszonej emigracji. Tak oto opisał wyprawę do tej miejscowości w swoich wspomnieniach:
„15 sierpnia zobaczyłem ozierański las mojego stryja Józefa, nieboszczyka, i zanim wjechaliśmy do lasu, byłem bardzo zaskoczony gwizdkiem lokomotywy. Mój Boże! Kiedy ostatnio jechaliśmy z wujem przez ten las, nigdy nie słyszeliśmy o kolei, nawet w Londynie czy Paryżu, a przez ten las można było przejechać tylko dorożką. Dziś buduje się koleje, piękne stacje; grosza nie było na naprawę bagnistej drogi i mostu, a dziś mila drogi kosztuje sto tysięcy rubli. Stryj Józef wychowywał się w epoce wolteriańskiej; w młodości dużo podróżował, był uczniem Wernera we Freiburgu, studiował mineralogię i górnictwo. Lubił mnie o tym opowiadać, a jego historie mogły przyczynić się do tego, że trzydzieści lat później poświęciłem swoje życie temu zawodowi”.
Podobnie jak wtedy cisza jest czasem przerywana przez przejeżdżające z rzadka pociągi. Wkrótce ukazuje się widok ruin młyna wodnego na leśnej rzece. To znak, że jesteśmy blisko celu podróży.
Dawne miasteczko Ozierany to obecnie mała wioska otoczona ze wszech prawie stron malowniczymi zalesionymi pagórkami Wyżyny Nowogródzkiej. Życie niestety powoli opuszcza ten piękny zakątek. We wsi pozostało już niewiele osób. Zimą wydaje się, że nie spotkasz tam żadnej żywej duszy.
W XIX wieku w pobliżu wsi znajdował się dwór Domeyków. Po powrocie do kraju przodków Ignacy pojechał tam, by odwiedzić krewnych. Pozostawił o dworze taką oto notatkę: „Noc spędziliśmy w Ozieranach należących do mego bratanka Ignacego. Dwór jest zbudowany na wzgórzu; kiedyś jak wyjeżdżałem było tu prawie pusto, budynek nie był wykończony, małe drzewka z daleka nie było widać, a teraz tu piękna willa, ogromne kasztany i lipy, ogród już żyzny, są trawniki, chodniki i klomby w stylu angielskim. Rano poszedłem do pobliskiego lasu, przed śmiercią wujek zbudował sobie i swojej żonie małą kapliczkę, w której zostali pochowani”.
Próżno szukać pięknego niegdyś dworu. Miejsce, gdzie niegdyś stał, częściej jest odwiedzane przez sarny i lisy niż przez ludzi. Jedyne co pozostało od dawnego dworu to ruiny stajni. Cmentarz położony w lesie wygląda prawie tak, jak go opisał Domeyko:
„Teraz w pobliżu kaplicy chłopi chowają swoich zmarłych; powstał cmentarz, na którym znajdowały się już m.in. dwa groby z wyrytymi w kamieniu rosyjskimi inskrypcjami. Krzyże są nadal wszystkie katolickie, niektóre są pochylone, inne zaś obwiązane wstążkami wziętymi prawdopodobnie ze stroju zmarłych kobiet. Ale ci z mieszkańców wsi, którzy pozostali w wierze katolickiej, powinni iść na mszę oddaloną o cztery mile, bo bliżej nie ma kościoła”
Najbliżej położony kościół pw. św. Antoniego z Padwy w Dworcu nadal służy wiernym, znajduje się w odległości pięciu kilometrów od dawnego dworu Domeyków. Na cmentarzu parafialnym są pochówki zarówno katolickie, jak i prawosławne. Wspomniana przez Domeykę kaplica już nie istnieje. Prawdopodobnie na jej miejscu w 1928 roku wzniesiono nową, która zachowała się do dziś, jednak została przejęta przez prawosławnych. Najstarsze nagrobki na cmentarzu pochodzą z połowy XIX wieku. Najciekawszy z nich należy do Ignacego Domeyki (1848-1897), bratanka uczonego. Wiadomo o nim jedynie to, że w 1873 ożenił się z Teofilą z Wierzbowskich. Niestety nie mieli dzieci, więc Ignacy był ostatnim właścicielem Ozieran z rodziny Domeyków. Następnie dwór przeszedł na własność spokrewnionej z Domeykami rodziny Römerów. Ich potomkowie odwiedzili Białoruś przed pandemią koronawirusa, uporządkowali grób przodków i zapalili na nim znicze.
Igor Karpowicz