Onegdaj wybrałem się po raz pierwszy na ekskursję do ziemi białoruskiej. Przed wyjazdem znajomi namawiali mnie, abym koniecznie odwiedził miasteczka Mir i Nieśwież, będące dawniej własnością potężnego i wpływowego rodu Radziwiłłów.
Do Wołkowyska dojechałem z grupą Stowarzyszenia Rodzin Wołkowyskich w Gdańsku. Tam wynająłem samochód osobowy z kierowcą o imieniu Witalij. Był to sympatyczny Białorusin ożeniony z Polką. Rozumiał z grubsza, co mówię po polsku, ja usiłowałem mówić po rosyjsku i w efekcie porozumiewaliśmy się bez większych problemów. Po kilku godzinach jazdy dotarliśmy do celu podróży i tuż przy wjeździe do miasteczka ujrzałem po prawej stronie drogi zamek. Czerwień gotyckich murów doskonale kontrastowała z bielą jego renesansowej części. Podjechaliśmy pod wieżę bramną, zaparkowaliśmy auto i obeszliśmy mury zamkowe. Pogoda sprzyjała robieniu fotografii. Świeciło słoneczko, zaś po błękicie nieba płynęły majestatycznie białe kłębiaste chmury. Błękit nieba, czerwień i biel zamku oraz srebrzysta zieleń wody u jego stóp tworzyły urokliwy pejzaż.
Już na pierwszy rzut oka było widać, iż zamek zbudowano na suchej kępie pośród mokradeł, zaś jego mury otoczono mokrą fosą. Z prawej strony zamku pozostał zbiornik wodny w postaci rozległego stawu. Gdy nie ma wiatru zamek przegląda się w gładkim jeziorze – niczym w lustrze i wówczas wydaje się, że zamek i jego odbicie tworzą całość. Byłem w Mirze cztery razy i za każdym razem stawałem po drugiej stronie stawu, aby nasycić wzrok pięknem tego miejsca.
Zamek ma długą i dramatyczną historię. Zbudował go książę Jurij Ilinicz w latach 1506-1510 na miejscu wcześniejszego grodziska. Wzniesiono wówczas mury i baszty oraz niewielki budynek. Zamek zbudowano na planie kwadratu o bokach ok. 75 m. Jego mury miały grubość 3 m i wysokość 13 m. Cegły do budowy zamku pochodziły ze zbudowanej na miejscu cegielni i miejscowej gliny. Jego 4 wieże narożne mają 4 kondygnacje (wysokość ok. 25 m), a piąta wieża bramna ma ich 5.
Wewnątrz zamku znajduje się wielka sala uroczysta, zwana ongiś portretową. Tu bowiem znajdowała się słynna kolekcja 165 portretów znamienitych przedstawicieli rodu Radziwiłłów, pędzla wybitnych malarzy europejskich.
Wnuk Jurija Ilinicza zmarł bezpotomnie w 1569 roku, lecz wcześniej przekazał zamek Mikołajowi Krzysztofowi Radziwiłłowi „Sierotce”.
W połowie XVI w. w południowo-wschodniej części zamku wzniesiono podpiwniczony dom mieszkalny. Na przełomie XVI i XVII wieków dom przebudowano, dodając piętra i wystrój pałacowy. Z tego okresu pochodzi obecny gotycko-renesansowy wygląd zamku. Baszty są w dolnej części kwadratowe, w górnej ośmioboczne. W XVII w. wokół zamku zbudowano ziemne fortyfikacje bastionowe. Widoczny jest zarys jednego z bastionów. W 1655 r. za namową Bogusława Radziwiłła – skłóconego z krewnym Michałem Kazimierzem – zamek zdobyli i splądrowali Szwedzi.
W czasie wojen północnych w roku 1706 zamek został ponownie obrabowany i spalony przez Szwedów Karola XII. Od 1753 r. właścicielem zamku był książę Karol Radziwiłł „Panie Kochanku”, który urządzał tu sławne hulanki. W 1785 r. to on podejmował hucznie na zamku króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. W roku 1794 w czasie powstania kościuszkowskiego zamek zdobyły szturmem wojska carskie. W 1812 r. cofający się Rosjanie wysadzili prochownię uszkadzając mury. W 1895 r. zamek kupili Światopełk-Mirscy i trwali tutaj aż do 1939 roku.
Po wojnie opuszczony popadał w ruinę. W 1969 r. wykonano prace zabezpieczające. W roku 1991 rozpoczęto rewitalizację zamku. W 2000 r. zamek wpisano na listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO.
W parku położonego z tyłu zamku znajduje się okazała kaplica, będąca grobowcem rodu Światopełk-Mirskich. Została zbudowana w 1904 r. W czasach sowieckich w kaplicy mieścił się magazyn zboża. W latach 2004-2008 zrewitalizowano ją i udostępniono turystom. Kaplicę wyróżnia znajdująca się nad wejściem mozaika z wizerunkiem Chrystusa Pantokratora (w ikonografii przedstawienie Jezusa Chrystusa jako Władcy i Sędziego Wszechświata).
Po zwiedzeniu podwórca zamkowego i arsenału udaliśmy się w obchód pomieszczeń zamkowych. Nie wszystkie były udostępnione, gdyż część pomieszczeń pozostaje ponoć w dyspozycji najwyższych władz. Zeszliśmy do lochów, zwiedziliśmy zbrojownię i kilkanaście innych pomieszczeń udostępnionych zwiedzającym. Efektownie wyglądają zacne bruki dziedzińca rozgrzane promieniami słońca oraz studnia zamkowa, ozdobiona metalowymi sterczynami.
Opuszczaliśmy zamek ze sporym bagażem wrażeń i podreptaliśmy do miasteczka, leżącego u jego podnóża. Jego dzieje są równie ciekawe i bogate jak dzieje zamku.
Maurycy Frąckowiak