Równo 100 lat temu, w lutym 1921 r. władze odrodzonej Polski utworzyły województwo poleskie. Na jego stolicę wybrano Pińsk i gdyby nie jedno pechowe wydarzenie, miasto to zapewne pełniłoby swą zaszczytną funkcję do końca II niepodległości – o czym warto pamiętać w tygodniu, w którym przypada 11 listopada.
Ciekawostka nr 1. Jeśli wziąć do ręki jakikolwiek rodzimy atlas historyczny, powinna znaleźć się nim mapa ukazująca Rzeczpospolitą Obojga Narodów u szczytu potęgi terytorialnej, czyli – bez wdawania się w szczegóły – na przełomie 2. i 3. dekady XVII wieku. I wnet okaże się, że geometryczny tego wielkiego państwa przypadał w okolicach Pińska właśnie. Miasta, które nie tylko że nie znajduje się pośrodku współczesnej Polski, ale w ogóle do niej nie należy. To nie jest resentyment – to przyczynek do rozważań, jak niewiele w sensie terytorialnym dzisiejsza Rzeczpospolita ma wspólnego ze swoją pierwszą inkarnacją, zarówno na wschodzie, skąd się wyniosła, jak i na zachodzie – dokąd przybyła.
Ciekawostka nr 2. Ze względu na swoje centralne położenie, leżący u ujścia Piny do Prypeci Pińsk wydawał się naturalnym kandydatem na stolicę województwa poleskiego, a nawet w pewnym sensie, ze swoim bagienno-błotnym entourage – jego kwintesencją. Pech chciał, że jeszcze w tym samym, 1921 roku, w sierpniu, ogromny pożar strawił ok. 1/3 substancji miasta. Pińsk stał się niezdatny, by pełnić wyznaczoną mu rolę i w efekcie stolicę województwa przeniesiono do Brześcia. I o ile na zmianie tej skorzystała np. społeczność pobliskiego Kobrynia, o tyle mieszkańcy spod Dawidgródka musieli w sprawach urzędować przemierzać województwo w całej jego długości.
Ciekawostka nr 3. W marcu 1932 w domu przy ul. Błotnej 43 na świat przyszedł Ryszard Kapuściński, jeden z najwybitniejszych i najbardziej rozpoznawalnych w świecie polskich twórców literackiego reportażu, od tytułu jednej z książek nazywany cesarzem tegoż gatunku. Swoje wspomnienia związane z poleską mikroojczyzną – w tym z wkroczeniem Sowietów w roku 1939 – zawarł w pierwszej części bardzo sprawnie, choć nieco powierzchownie napisanego Imperium. Odwrotnie niż Stanisław Lem, wygnaniec ze Lwowa, który za żadne skarby nie chciał odwiedzić rodzinnego miasta (twierdził, że przynależy ono zamkniętej na głucho przeszłości), Kapuściński do Pińska wracał.
CDN