Polska tajna działalność oświatowa w guberni grodzieńskiej (1864–1914) – cz. 2

Ostatecznym celem polityki carskiej miała być całkowita rusyfikacja guberni grodzieńskiej, która miała zostać osiągnięta poprzez niedopuszczanie nauczania języka polskiego nie tylko w szkołach rządowych, ale także w prywatnych oraz niszczenie tajnych szkół metodami represyjnymi.

Cała gubernia grodzieńska pokryta została siecią polskich tajnych szkół. Podobna sytuacja była w innych guberniach Kraju Północno-Zachodniego. Aktywny sprzeciw Polaków i Białorusinów wyznania katolickiego, chcących uczyć swoje dzieci czytać i pisać po polsku oraz domagających się wykładania religii w języku polskim, wywoływał ostrą reakcję ze strony rządu carskiego, który jak już wspomniano, w 1892 roku wydał ukaz, na podstawie którego założycieli i nauczycieli tajnych szkół karano w trybie administracyjnym.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Imperium Rosyjskiego i carska administracja Kraju Północno- Zachodniego, bezwzględnie rozprawiając się z tajnym nauczaniem w języku polskim, jednocześnie prowadziły działania mające na celu definitywne wyeliminowanie go ze sfery użytku publicznego.

Wacław Sieroszewski. 1914 r.

24 czerwca 1893 roku zwierzchnik Kraju Północno-Zachodniego pisał do gubernatora grodzieńskiego: „Na skutek polskiej rebelii, która przeniknęła również do zachodnich guberni, rząd uznał za uzasadnione zaopatrzyć w niektóre specjalne pełnomocnictwa wyższe władze tych guberni w osobie generała-gubernatora, aby mógł pilnie śledzić przejawy wszelkiej polskiej propagandy i razem z tym dać tej władzy prawo do stosowania odpowiednich środków karnych”.

Do katalogu wykroczeń o charakterze politycznym włączono również używanie języka polskiego w miejscach publicznych, w oficjalnych kontaktach z osobami urzędowymi, na zebraniach publicznych, w służbowych i publicznych pomieszczeniach, na spacerach, podczas widowisk, w kawiarniach, cukierniach, w sklepikach i w sklepach. Nie zważając jednak na obowiązujące rozporządzenia, nakładające na winnych ich naruszenia grzywny w trybie administracyjnym, w ostatnich latach, jak zauważył zwierzchnik Kraju Północno-Zachodniego, łamanie obowiązujących przepisów zaczęło się powtarzać.

Oaza polskości w Grodnie

Polityka rusyfikacji dawała się miejscowym Polakom we znaki. Tak o sytuacji ludności polskiej w Grodnie pod koniec XIX wieku pisał Wacław Sieroszewski: „W ostatniej ćwierci dziewiętnastego stulecia Grodno wydawało się miastem do gruntu zruszczonym. Duch polski nikł, krył się w niepozornych domkach mieszczańskich, wyglądał przez małe okienka znużonym spojrzeniem nękanych rodziców, wystraszonymi oczami gnębionej w rosyjskich szkołach dziatwy. Jedynym cieplejszym i jaśniejszym płomykiem w tym mroku ucisku i zwątpienia był dom Elizy Orzeszkowej. Ku niej zwracały się oczy wszystkich, związanych tu jeszcze w jakikolwiek sposób z polskością. W jej dworku w śródmieściu niedaleko parkowego jaru grało swoiste życie, odbijające fantastycznie od cudzoziemskiego i cudacznego otoczenia nie tylko swym głęboko polskim charakterem, lecz i swą żywością i wysokim umysłowym poziomem”.

Wielki salon w domu Elizy Orzeszkowej w Grodnie

W domu Orzeszkowej nadal działał „uniwersytet” dla dziewcząt, odbywały się tajne lekcje dla chłopców z grodzieńskich gimnazjów. W domu były też biblioteka i czytelnia, organizowane poza wiedzą i zgodą ówczesnych władz. Franciszek Godlewski – przyjaciel i częsty gość pisarki w jej domu wspominał po latach: „Ten dom był azylem, dokąd schroniła się dusza polska. Był jakby wyspą, o którą rozbijały się złośliwe fale polityki zaborców, zalewające współczesne życie zwyciężonych”.

Łunna. Tutaj, jak i w innych miejscowościach gminy i powiatu, odbywało się tajne nauczanie. Jedna ze starych ulic miasteczka, którą chodziła Orzeszkowa. fot. Archiwum ZPB

Pisarka organizowała w swoim mieszkaniu spotkania z przedstawicielami świata nauki, literatury i sztuki, na które przyjeżdżały wybitne osoby z Warszawy, Krakowa, Wilna, Petersburga i z zagranicy. Eliza Orzeszkowa współpracowała z polskimi stowarzyszeniami. W jej mieszkaniu spotykali się przedstawiciele Grodzieńskiego Towarzystwa Rolniczego i Towarzystwa Dobroczynności. Pisarka prowadziła Kasę Ubogich, wspierała Towarzystwo Opieki nad Dziećmi, organizowała loterie fantowe na rzecz ubogich, opiekowała
się ochronką dla dzieci.

Początek liberalizacji i sprzeciw władz

Przełom w historii oporu Polaków przeciwko przymusowej rusyfikacji w guberni grodzieńskiej przyniósł początek XX wieku. 12 lutego 1902 roku diecezjalny biskup wileński Stefan Aleksander Zwierowicz jako pierwszy otwarcie wystąpił przeciwko rusyfikacji Polaków w rosyjskich szkołach początkowych oraz wydał okólnik zabraniający dzieciom wyznania rzymskokatolickiego uczęszczania do szkół cerkiewno- parafialnych. Po okólniku dzieci katolickie odeszły nie tylko ze szkół cerkiewnych ale również z ministerialnych.

Biskup wileński Stefan Aleksander Zwierowicz. Przed 1908 r.

Polityczna sytuacja w kraju zaczęła ulegać zmianie w wyniku częściowej liberalizacji polityki carskiej. Ukazy z 12 grudnia 1904 roku, 17 kwietnia 1905 roku, 1 maja 1905 roku oraz Manifest carski z 17 października 1905 roku zostały przyjęte przez społeczność polską jako zezwolenie na powrót języka polskiego do życia publicznego. 2 maja 1906 roku zwierzchnik Kraju Północno-Zachodniego pisał do gubernatora grodzieńskiego Władimira Kistera: „Imperator zezwolił (…) w guberni grodzieńskiej, w części przylegającej
do Królestwa Polskiego, gdzie są zwarte skupiska ludności polskiej, na wykładanie w jednoklasowych szkołach początkowych języka polskiego, nauczanie religii i arytmetyki po polsku”.

W tymże piśmie zaprosił on gubernatora grodzieńskiego, gubernialnych i powiatowych marszałków szlachty, urzędników Ministerstwa Oświecenia Ludowego na czele z kuratorem Wileńskiego Okręgu Szkolnego na posiedzenie międzyresortowej komisji pod jego przewodnictwem, zaplanowanej na 5 maja. Komisja powinna była określić warunki i wytyczyć granice etnograficzne rejonu, w którym obowiązywać będzie ten ważny akt prawny.

Z przytoczonego pisma widać, że carskie pozwolenie na wykładanie języka polskiego już w swym założeniu nosiło dyskryminacyjny charakter, ponieważ miało obowiązywać tylko w części guberni grodzieńskiej bezpośrednio przylegającej do Królestwa Polskiego.

Marszałek szlachty guberni wileńskiej Adam Alfred Gustaw hr. Plater. Malarz Mikołaj Dawidowicz

Na posiedzeniu komisji 5 maja 1906 roku generał-gubernator grodzieński publicznie wypowiedział się przeciwko językowi polskiemu w szkołach początkowych. Według niego, to rosyjska szkoła cały czas była zaniedbywana, więc wszystkie starania powinny być skierowane na jej ulepszenie i umocnienie, a nie na sztuczne wspieranie pragnień narodowych. W charakterze przykładu zdrowej polityki w tej sprawie podał polskie prowincje w Prusach, gdzie Niemcy na pierwszym miejscu stawiają swoją szkołę. „Szybciej można pogodzić się z istnieniem tajnych szkół niż z zachęcaniem do unarodowienia szkoły kosztem rosyjskiej sprawy w tym kraju” – oświadczył gubernator grodzieński.

W końcu posiedzenia skupiono się nad problemem wynikającym z zakazu zajmowania przez Polaków stanowisk nauczyciela ludowego. Gubernialny marszałek szlachty wieleńskiej hrabia Adam Alfred Gustaw Plater zaproponował wystąpienie do Ministerstwa Oświecenia Ludowego z wnioskiem o zdjęcie zakazu zajmowania stanowisk nauczyciela ludowego w Kraju Północno-Zachodnim dla osób pochodzenia polskiego. Protokół zebrania członków ekspedycji, powołanej do zbadania powiatu białostockiego, bielskiego i sokólskiego pod względem etnograficznym, sporządzony 28 czerwca 1906 roku wskazał, że w trakcie badań terenowych wszyscy chłopi wyznania katolickiego zarówno Polacy, jak i Białorusini żądali wprowadzenia języka polskiego do szkół początkowych. Dane te podał w wątpliwość marszałek szlachty powiatu grodzieńskiego Mikołaj Niewierowicz.

Zawzięty rusyfikator guberni grodzieńskiej gubernator grodzieński generał major Franz Albert Seyn

17 sierpnia 1906 roku odbyła się druga narada w sprawie ustanowienia w części guberni grodzieńskiej granic etnograficznych, w których do szkół początkowych miał być wprowadzony język polski, a religia i arytmetyka miały być wykładane po polsku. Biorąc pod uwagę dużą ilość podań z białoruskich miejscowości poruszonych wieścią o zezwoleniu na wprowadzenie języka polskiego do szkół początkowych i zdając sobie sprawę z trudności wyjaśnienia ludności wiejskiej, że nie jest ona polskiego pochodzenia, uczestnicy narady doszli do wniosku, że w celu zapobieżenia rozwojowi tajnych szkół w takich miejscowościach i popularyzacji szkół rządowych należy w pewnym stopniu przychylić się do próśb tej części ludności.

Nauczyciele w miejscowościach zwarcie zamieszkałych zarówno przez Polaków, jak i Białorusinów katolickiego wyznania mówiących po polsku powinni być utrzymywani nie ze środków skarbu państwa, lecz ze środków tych osób, które korzystają ze szkół z polskim językiem wykładowym. Zatrudnianie nauczycieli języka polskiego powinno odbywać się za zgodą władz oświatowych, a kandydaci powinni im podlegać i spełniać wymagania obowiązujące nauczycieli.

W powiecie sokólskim przy powtórnym wytyczaniu granic etnograficznych ustanowiono, że ludność polska występuje tam w niewielkich grupach, przeważnie w tak zwanych okolicach, posługuje się dialektem języka białoruskiego, więc powiat sokólski nie podlega włączeniu w skład obszaru, na który rozciąga się rozporządzenie imperatora. W ten sposób z trzech powiatów graniczących z Królestwem Polskim tylko w dwóch – białostockim i bielskim zezwolono na wykładanie języka polskiego w szkołach początkowych. Pozbawienie powiatu sokólskiego prawa do wykładania języka polskiego było decyzją polityczną, niemającą niczego wspólnego z ówczesną rzeczywistością. Statystyka dotycząca polskich tajnych szkół świadczyła, że w tymże powiecie w ostatniej ćwierci XIX i na początku XX wieku ludność polska była bardziej aktywna niż w innych powiatach. 17 grudnia 1905 roku nauczyciel szkoły ludowej w Bagnach w powiecie sokólskim napisał w raporcie: „W każdej (!) wsi powiatu sokólskiego otwarcie istnieje tajna polska szkoła przepełniona dziećmi”.

Na niedokładność grodzieńskich badań etnograficznych zwrócili uwagę kurator Wileńskiego Okręgu Szkolnego baron Boris von Wolf i pomocnik kuratora Aleksiej Bielecki na naradzie w dniu 29 listopada 1906 roku, której przewodził główny zwierzchnik kraju. Uczestniczył w niej nowo mianowany gubernator grodzieński generał major Franz Albert Seyn. „W guberni grodzieńskiej znajdują się punktowe oazy wyłącznie polskiej ludności, na którą, zgodnie z myślą ustawodawcy, należy rozciągnąć darowane przez imperatora łaski, jeżeli w tej sprawie zostanie wydane odpowiednie oświadczenie ze strony tej ludności” – powiedział baron von Wolf.

Sprzeciwił się temu gubernator grodzieński generał major Seyn, przekonując obecnych, że dokładne tłumaczenie rozporządzenia przy wysokiej świadomości inteligencji polskiej i wpływie duchowieństwa bezsprzecznie doprowadzi do polonizacji Białorusinów. Są już tego próby, ponieważ wpływają liczne podania o pozwolenie na otwarcie prywatnych szkół z polskim językiem wykładowym pod nadzorem duchowieństwa, natomiast ziemianie samorzutnie ślą podania o utworzenie towarzystw oświatowych krzewiących kulturę polską w środowisku białoruskim. Gubernator Seyn był zawziętym przeciwnikiem wykładania języka polskiego w szkołach, ponieważ uważał, że przekształci to rządową szkołę rosyjską w polską.

Oskarżony o opieszałe reagowanie na działalność polskich tajnych szkół pristaw 3. stanu powiatu grodzieńskiego w wyjaśnieniu skierowanym do kancelarii gubernatora grodzieńskiego pisał: „Otwarcie polskich szkół w 1906 roku przekształciło się w zjawisko powszechne. Takimi szkołami usiany jest cały nasz Kraj Północno-Zachodni, którego mieszkańcy na czele z księżmi polskimi uważają, że dzięki ukazowi carskiemu o tolerancji religijnej z 17 kwietnia 1905 roku i manifestowi o wolności z 17 października 1905 roku można otwierać bez zezwolenia wszelkiego rodzaju szkoły i uczyć w nich dzieci religii w języku polskim”.

Oprócz tego pristaw twierdził, że w guberni grodzieńskiej we wszystkich powiatach istniały tajne szkoły polskie, lecz nie zostały wykryte z wyjątkiem powierzonego mu stanu i powiatu bielskiego. Przeważająca część duchowieństwa katolickiego wytrwale szukała możliwości poszerzenia wpływów języka polskiego. 12 stycznia 1906 roku na zebraniu księży dekanatu grodzieńskiego postanowiono usystematyzować pracę oświatową i edukacyjną wśród ludności. Planowano otwarcie szkół katolickich we wsiach i zaopatrzenie ich w literaturę religijną oraz podręczniki w języku polskim.

7 czerwca 1906 roku grodzieński isprawnik powiatowy w raporcie dla gubernatora grodzieńskiego donosił, że ks. Dominik Jarosz z kościoła w Ejsymontach Wielkich otworzył polskie tajne szkoły w okolicy Kuliki, we wsiach Ostrów w gminie Gudziewicze i Strzelce w gminie Łunna oraz w miasteczku Łunna. Na rozkaz zwierzchnika Kraju Północno-Zachodniego miejscowa policja prowadziła specjalną obserwację ks. Jarosza.

Za otwarcie tajnej szkoły polskiej we wsi Przewłóka (uroczysko Smowże) w gminie Miżewicze w powiecie słonimskim gubernator wileński 30 marca 1906 roku polecił grodzieńskiemu gubernatorowi nałożenie kar administracyjnych na winowajców. Na księdza proboszcza Bronisława Sarosieka ze Słonimia za pomoc w otwarciu szkoły nałożono grzywnę w wysokości 150 rubli. Chłopa Jerzego Reszkę za nauczanie dzieci w języku polskim skazano na siedmiodniowy areszt policyjny. Rodziców za zorganizowanie i utrzymywanie szkoły bez zezwolenia władz skazano na karę grzywny w wysokości 1 rubla od osoby z ewentualną zamianą na 2 dni aresztu. Księdzu grzywnę później cofnięto. Szkołę wykryto na skutek donosu duchownego prawosławnego z cerkwi w tejże Przewłóce. W donosie napisano, że wszystkie podręczniki w języku polskim przysłano ze Słonimia, a szkoła młode rosyjskie pokolenie wychowuje w polskim duchu.

Tadeusz Gawin

Pierwsza część artykułu