Po upadku powstania styczniowego (1863-1864) nastąpiła gwałtowna rusyfikacja wszystkich szczebli kształcenia i całego życia publicznego. Ratunek przed całkowitym upadkiem kultury polskie społeczeństwo widziało w tajnej oświacie. Była ona rozwijana w całej guberni grodzieńskiej mimo donosów, prześladowań i surowych kar.
Kurs na zniszczenie polskości
Znany polski polityk Leon Wasilewski w artykule poświęconym sytuacji politycznej końca XIX wieku na obszarze Polski i Litwy zajętym przez Imperium Rosyjskie pisał: „Krwawe zdławienie powstania styczniowego tak straszliwie uderzyło w naród polski, że o wznowieniu walki zbrojnej nie mogło być mowy”. Polska rebelia, jak carskie władze nazywały powstanie styczniowe, stała się powodem do wypracowania nowej polityki całkowitego zniszczenia polskości w Kraju Północno-Zachodnim (sześć guberni na terenach b. WKL: wileńska, kowieńska, grodzieńska, mińska, mohylewska i witebska). Dyskryminacyjna polityka wobec Polaków została skonstruowana w taki sposób, by całkowicie wyeliminować ich obecność w życiu społeczno-politycznym, kulturalnym i gospodarczym.
Ukształtowana po upadku powstania styczniowego sytuacja prawna faworyzowała społeczność rosyjską na obszarach przewidzianych do całkowitej rusyfikacji. Liczne akty prawne dyskryminujące społeczność polską we wszystkich praktycznie dziedzinach życia gospodarczego, politycznego i kulturalnego miały doprowadzić do jej likwidacji. O skali ograniczeń w najważniejszej dla Polaków sprawie – używaniu języka polskiego – świadczy wydany przez generała-gubernatora Michaiła Murawjowa okólnik zabraniający od 1 stycznia 1864 roku posługiwania się językiem polskim w miejscach publicznych na terenie sześciu guberni białorusko-litewskich. Z powodu rosnącego przekonania o braku możliwości wywołania nowego powstania, społeczeństwo dojrzewało do rezygnacji z wszelkiej „polityki”. Wysunięte przez pozytywistów w latach 70. XIX wieku hasło pracy organicznej, całkowicie wykluczające walkę polityczną, bardzo szybko zostało zaakceptowane przez większą część społeczeństwa polskiego.
Mimo to rząd rosyjski kontynuował zaostrzoną politykę, zmierzającą do pozbawienia Polaków wszelkich marzeń o niepodległości i przymusowej ich rusyfikacji. Polaków eliminowano ze wszystkich instytucji zależnych w jakimś stopniu od rządu. Cenzura wyjałowiła prasę polską, reżim policyjny zdławił w zarodku wszystkie próby tworzenia instytucji kulturalnych, cały kraj został skazany na grabież i zbezczeszczenie przez rosyjską biurokrację (cytat za Leonem Wasilewskim). Na polityczne zmęczenie i apatię społeczności polskiej rząd odpowiadał stale rosnącym uciskiem narodowym na Polaków. Reżim carski w najsurowszy sposób, pod groźbą kar administracyjnych zakazał wszelkich form nauki języka polskiego, niebezpodstawnie uważając, że naród, który traci swój język, niechybnie utraci swoją kulturę, literaturę, historię, świadomość narodową i wolę walki o odrodzenie niepodległego państwa.
Zmiany w polityce oświatowej
Z ważniejszych zmian z zakresu polityki oświatowej państwa rosyjskiego na ziemiach okupowanych należy wymienić rozpoczętą już w 1864 roku rusyfikację Wileńskiego Okręgu Naukowego, którego kuratorem został wówczas Iwan Korniłow, bliski współpracownik Michaiła Murawjowa „Wieszatiela”. Ten zawzięty rusyfikator Kraju Północno-Zachodniego uważał, że najważniejsza rola w jej przeprowadzeniu przypada nie wojsku i administracji, lecz prawosławiu i szkole rosyjskiej i właśnie w tym kierunku podejmował odpowiednie kroki.
Przedsiębiorca, ziemianin i publicysta Bolesław Jałowiecki tak scharakteryzował sytuację polityczną w kraju: „Poczynając od 1863 roku, cały kraj znalazł się poza prawem. Bezkarność administracji nie zna granic. Życie zamarło. Oświata się skończyła”. Władze, dążąc do przymusowej rusyfikacji kraju, podejmowały nie tylko kroki w kierunku likwidacji szkolnictwa polskiego, ale rozpoczęły również akcję zakładania szkółek ludowych (głównie na terenach obecnej zachodniej Białorusi) i cerkiewno-parafialnych (przede wszystkim we wschodniej części obecnej Białorusi) z rosyjskim językiem nauczania. Zapędy rusyfikacyjne umacniał ukaz cara Aleksandra III z 13 (25) czerwca 1884 roku, który podporządkowywał wspomniane szkółki Świątobliwemu Synodowi.
Działalność szkółek cerkiewno-parafialnych miała również negatywne strony dla interesówRosji. Na problem szerzenia prawosławia wśród katolików zwrócił uwagę generał-gubernator wileński Piotr Światopełk-Mirski. Pisał on, że działalność szkółek skłania katolików ku polskiej tajnej oświacie, szerzącej nie tylko wrogość do prawosławia, ale i do państwa rosyjskiego, ponieważ ich działalność „patriotyczno-państwowa” wywoływała zdecydowany opór katolików. Stąd też wśród niektórych Rosjan pojawiły się wątpliwości: czy lepiej rusyfikować Polaków od przymusem, czy też może w języku polskim uczyć ich przywiązania do Rosji.
W przeciwieństwie do innych ograniczeń wobec Polaków, które powoli ulegały pewnej liberalizacji, przepisy prawa oświatowego z upływem czasu stawały się coraz bardziej restrykcyjne. Dowodem potwierdzającym ten kierunek polityki władz carskich był ukaz cara Aleksandra III z 1892 roku prowadzający kary za prowadzenie tajnej oświaty polskiej. Zwierzchnik Kraju Północno-Zachodniego lub gubernator grodzieński mógł winnych karać grzywną do 300 rubli lub aresztem policyjnym do trzech miesięcy. Przepisy te obowiązywały tylko na ziemiach litewskich, białoruskich i ukraińskich.
Tajne nauczanie
Odpowiedzialność karna nie powstrzymała polskich patriotów przed działalnością na rzecz popularyzacji języka polskiego wśród miejscowej ludności w guberni grodzieńskiej. Szczególnie ważnym zadaniem było nauczanie języka polskiego młodego pokolenia Polaków. W plejadzie polskich działaczy, sprzeciwiających się carskim ukazom ograniczającym prawa Polaków, wyróżniała się znana pisarka i patriotka z Grodna Eliza Orzeszkowa. W liście do redaktora „Gazety Polskiej” Józefa Sikorskiego pisała na początku 1869 roku: „W Milkowszczyźnie zorganizowałam rodzaj szkółki w jednym z pokojów (…) domu. Mam siedmiu uczniów i cztery uczennice – uczę ich czytać po polsku, rachunków i najprzystępniejszych ustępów Pisma Świętego. (…) O całym tym zaimprowizowanym pedagogicznym zakładzie utrzymujemy, o ile można, najściślejszą tajemnicę, bo w razie rozgłosu odpowiedzialność spadłaby na mnie wielka. Przed czterema laty cyrkularzem Murawjowa było nam wzbronione zakładanie wszelkich mniejszych czy większych szkółek ludowych, toteż sądzę, że moja krótko potrwa – niemniej jednak kilkoro dzieci nauczy się w niej czytać po polsku” (cytat za Wandą Renikową).
Dziesięć lat później, w 1879 roku, grodzieński policmajster w liście do gubernatora grodzieńskiego tak oto scharakteryzował Elizę Orzeszkową: „Pod względem politycznym i stosunku do rządu – godna zaufania”, co świadczyło, że szkoła, którą zorganizowała i w której uczyła, była dobrze zakonspirowana. W wielu przypadkach, jak pisze Leszek Zasztowt, wcale nie patriotyzm był głównym powodem tworzenia polskich tajnych szkół, lecz życiowa konieczność: „Likwidacja szkół podległych Uniwersytetowi Wileńskiemu, a przede wszystkim sieci szkół parafialnych spowodowała, że w wielu miejscowościach o długiej tradycji edukacyjnej przez lata brak było jakichkolwiek szkół. Sami chłopi zdawali sobie sprawę z tego, że dzieci powinny się uczyć, aby przynajmniej umieć czytać i pisać. Nauczano w języku polskim, co było rzeczą oczywistą. Wielu miało jeszcze książki polskie z lat 1803–1832, a także niektóre wydane w latach pięćdziesiątych w Wilnie. Prawie wszyscy posiadali polskie książeczki do nabożeństwa, pełniące wówczas często rolę elementarza”.
W guberni grodzieńskiej rusyfikacji polskich dzieci przeciwstawiało się duchowieństwo, ziemianie, chłopi, mieszczanie i podoficerowie w stanie spoczynku, którzy otwierali polskie tajne szkoły. Urzędnicy gubernialni z kolei w ramach rusyfikacji Kraju Północno-Zachodniego starali się ujawniać i likwidować tajne szkoły. Na przykład w powiecie bielskim w latach 1873–1882 wykryto i zamknięto 42 tajne polskie szkoły, w których czytania, pisania i religii uczono dzieci w języku polskim. Polskie tajne szkoły działały stale i nieprzerwanie. Ujawnione szkoły władze zamykały, a w tymże czasie w innych miejscowościach zakładano nowe placówki.
Grodzieński zarząd żandarmerii 5 lutego 1883 roku wykrył jedną polską tajną szkołę w Grodnie, natomiast w powiecie grodzieńskim – 6, w białostockim – 38, w bielskim – 8, w brzeskim – 2, w prużańskim – 1, w słonimskim – 3 i w wołkowyskim – 5 szkół. Zaniepokojony takim stanem rzeczy gubernator grodzieński 11 stycznia 1883 roku wydał instrukcję dla gubernialnych isprawników i policmajstrów, w której zalecał „niezwłoczne podjęcie wszelkich kroków w celu skrupulatnej obserwacji niepożądanego tajnego nauczania dzieci w miastach i wsiach powierzonej mi guberni”.
Polskie tajne szkoły miały wrogów: polowali na nie nie tylko urzędnicy guberni grodzieńskiej. Bardzo często do ich wykrycia rzyczyniały się donosy chłopów. Wieśniak z Indury (nazwisko nieczytelne – T. G.) 1 stycznia 1884 roku donosił gubernatorowi grodzieńskiemu na sołtysa Cyryla Miszynkiewicza i miejscowego policyjnego uriadnika Józefa Trusa, że obaj sprzyjają tajnemu nauczaniu dzieci czytania i pisania po polsku.
Dosyć często polskie tajne szkoły zamykano na podstawie donosów urzędników cerkiewnych i duchownych prawosławnych. W Brzostowicy Wielkiej po donosie urzędnika, konsystorza duchownego, z 17 marca 1884 roku wykryto tajną szkołę w miasteczku, gdzie podoficer w stanie spoczynku Bolesław Płocki uczył pięciu chłopców i cztery dziewczynki po polsku. Polska tajna szkoła we wsi Strzelce w gminie Łunna w powiecie grodzieńskim działała od 1893 roku do 25 stycznia 1899 roku. Szkołę zamknięto po donosie duchownego prawosławnego Jana Chomiczewskiego. W 1884 roku w guberni grodzieńskiej wykryto i zlikwidowano 27 szkół. Władze Kraju Północno-Zachodniego szczególnie niepokoiło nauczanie czytania i pisania po polsku w tajnych szkołach dzieci urzędników państwowych. Zwierzchnik Kraju Północno-Zachodniego 31 marca 1884 roku pisał do gubernatora grodzieńskiego: „Zwracam uwagę na fakt, że podczas otwierania tajnych szkół często okazuje się, że między uczniami w takich szkołach są dzieci urzędników państwowych, a nawet funkcjonariuszy policji, których bezpośrednim obowiązkiem jest wykrywanie i zamykanie takich szkół”.
Mimo stałego prześladowania Polaków sprzeciwiających się przymusowej rusyfikacji przez urzędników państwowych i funkcjonariuszy zarządu żandarmerii polskie tajne szkoły nadal działały. W miejsce zlikwidowanych otwierano nowe. 28 stycznia 1885 roku wołkowyski isprawnik powiatowy pisał do gubernatora grodzieńskiego: „Chłop ze wsi Dubno w powiecie grodzieńskim Fiodor Gulicz we chłopskie dzieci czytania i pisania po polsku”. Od 16 do 31 grudnia 1885 roku istniała tajna szkoła polska we wsi Solniki w gminie Zabłudów, w której uczyło się trzech chłopców. Szkołę wykrył uriadnik policyjny Jasiński.
marca 1886 roku we wsi Czerwonka w gminie Romanówka wykryto tajną szkołę, w której chłop Jan Szubzda uczył czytać i pisać po polsku i rosyjsku dzieci miejscowych chłopów – 12 chłopców i 4 dziewczynki. 22 lutego 1886 roku wykryto polską tajną szkołę w Brześciu, a 9 czerwca 1886 roku – w Białymstoku i w Wołkowysku. 10 czerwca 1889 roku naczelnik zarządu żandarmerii w Grodnie informował gubernatora grodzieńskiego o założonej przez księży Tanajewskiego i Szumowskiego polskiej tajnej szkoły w Choroszczy w powiecie białostockim, w której dzieci w języku polskim uczą się religii. Na trzygodzinne zajęcia przychodziło od 30 do 50 uczniów. W szkole parafialnej w Surażu za nauczanie po polsku ksiądz Hryniewicki został ukarany grzywną.
17 lutego 1890 roku w Wyłudach w gminie Trofimówka w powiecie sokólskim wykryto polską tajną szkołę, w której uczyło się 14 dzieci obu płci. Nauczycielem w tej szkole był podoficer w stanie spoczynku Paweł Krutul, który będąc na służbie przyjął prawosławie, lecz z przekonania, jak odnotowano, pozostał żarliwym katolikiem. Wcześniej, 8 lutego 1890 roku, w powiecie sokólskim wykryto jeszcze cztery polskie tajne szkoły. 22 lutego tegoż roku w Bieniowcach w gminie Grzebienie w powiecie sokólskim wykryto polską tajną szkołę, w której uczył chłop wyznania katolickiego Raducha. 7 października 1890 roku na skutek donosu mieszkańca okolicy Kozłowicze w gminie Wiercieliszki w powiecie grodzieńskim wykryto polską tajną szkołę, którą zorganizował dla swoich dzieci Józef Ejsymont.
Naczelnik gubernialnego zarządu żandarmerii w Grodnie 11 marca 1891 roku donosił gubernatorowi grodzieńskiemu, że chłop Lenc w Hryckiewiczach w gminie Samarowicze w powiecie wołkowyskim uczy czytać i pisać po polsku dwunastu wiejskich chłopców. W domu chłopa Jana Kukotki mieszkająca w miasteczku Mścibów w powiecie wołkowyskim chłopka z gminy Dereczyn w powiecie słonimskim Józefa Markiewicz uczy dziewczęta czytać i pisać po polsku. 30 grudnia 1891 roku w Jasienówce w powiecie bielskim w domu szlachcica Aleksandra Tołwińskiego wykryto polską szkołę tajną, w której dzieci czytać i pisać po polsku uczył prawosławny mieszczanin Michał Sawicki. Szkołę zdemaskowano w wyniku donosu duchownego prawosławnego Jana Smirnowa.
Porozowie w powiecie wołkowyskim od grudnia 1892 roku do kwietnia 1893 roku dzieci uczyła po polsku Anna Szopik. Nauczycielkę skazano na trzy dni aresztu policyjnego, natomiast na rodziców nałożono grzywnę od 10 do 25 rubli. 5 lutego 1893 roku w Dziewiatówce w gminie Wiercieliszki w domu chłopa Bartłomieja Sawki wykryto tajną szkołę, w której szlachcic Jerzy Macijewski uczył miejscowe dzieci (10 chłopców i 3 dziewczynki) modlitw wyłącznie po polsku.
Tadeusz Gawin