Mimo widocznej na każdym kroku sowietyzacji, rodzinne miasto Ryszarda Kapuścińskiego (zob. część 1) zachowało nieco ze swej polsko-litewsko-białoruskiej spuścizny. Dotyczy to zarówno przestrzeni urbanistycznej, jak i symbolicznej.
Ciekawostka nr 1 (4). Jeśli spojrzymy na Pińsk z lotu ptaka, nieopodal mostu na Pinie, na jej lewym brzegu łatwo dostrzeżemy wielką łysinę Placu Lenina, niegdyś, w czasach II RP – 3-go Maja. Od strony rzeki, mniej więcej w połowie długości przylega doń kilkukondygnacyjny budynek, którego barokowa stylistyka momentalnie zdradza historię o wiele dłuższą, niż wynikałoby to z dziejów mieszczącego się tu Muzeum Białoruskiego Polesia – instytucji oddanej do użytku w roku 1936, pod inną nieco nazwą. I rzeczywiście potężny ów gmach, przewidziany pierwotnie na siedzibę kolegium jezuickiego, powstał w latach 30. XVII wieku, a więc blisko 400 lat temu, z fundacji litewskiego magnata, Albrychta Stanisława Radziwiłła. Z jego budową wiąże się ciekawa legenda. Oto podczas prac jeden z robotników pracujących na rusztowaniu miał potknąć się i zacząć spadać. Byłby się niechybnie potłukł albo i zabił, wszelako przed nieszczęściem uratowała go interwencja niewyświęconego jeszcze duchownego, znanego w okolicy z czynienia z cudów. Jednak żeby tego dokonać, seminarzysta musiał udać się po zgodę do ojca rektora, który wcześniej zabronił mu nadprzyrodzonych praktyk, żeby nie spowszedniały lokalnej społeczności jak i samemu cudotwórcy. W tym czasie, jak można domniemywać, spadający robotnik wisiał między niebem a ziemią – co swoją drogą stanowi piękną metaforę ludzkiego losu…
Ciekawostka nr 2 (5). Herb miasta Pińska przedstawia napięty – i uzbrojony! – złoty łuk w czerwonym polu. Gdyby wystrzelił współcześnie, strzała poleciałaby w lewo, jednak przed wojną jej grot skierowany był ku górze. I mimo całą sympatię, którą obecnie darzy się II Rzeczpospolitą, stwierdzić należy, że to dzisiejszy, a nie ówczesny wizerunek herbu odpowiada prawdzie historycznej. Emblemat ten Pińszczanie otrzymali wraz z nadaniem praw miejskich przez Stefana Batorego. Dlaczego łuk? Nie wiem, czy poniższa odpowiedź jest prawdziwa, ale w zasadzie sama ciśnie się na usta. W europejskiej tradycji broń ta, będąc atrybutem Erosa-Amora, Apollina i Artemidy-Diany, symbolizuje miłość, mord oraz myślistwo, z czego dwa pierwsze, a zwłaszcza drugie nie wiążą się z Pińskiem w żaden logiczny sposób, a zatem odpadają w przedbiegach. Pozostają łowy, z których dla olbrzymiego zalesienia Wielkie Księstwo Litewskie słynęło w całej Rzeczpospolitej. Radziwiłł „Panie Kochanku” miał ponoć twierdzić, że tylko w tym kraju można ustrzelić prawdziwie grubego zwierza. A zważywszy podmokły teren wokół Pińska, pozwalał on zapewne zapolować również na specyficzny rodzaj ptactwa – od naturalnego habitatu zwanego błotnym – a więc na wszystkie owe perkozy, kormorany, łyski, czy żurawie, stanowiące odmianę dla pospolitych kur, czy indyków.